2/16/2019

Sri Lanka - ciekawostki

Kontynuując cykl mojej lankijskiej przygody, dzisiaj zapraszam na wpis o ciekawostkach tego kraju. Subiektywnych, oczywiście :) 


1. Słoń lankijski i spełnione marzenie - zobaczyć słonia na wolności!
Słonie lankijskie różnią się od tych, które widziałam w Tajlandii. Mają bardziej pełne kształty, delikatniejszą skórę i mniej włosów na nich. Tak jak w Tajlandii jednocześnie się je kocha i nienawidzi. Dlaczego? Po pierwsze to zwierzę znane od tysiącleci jako towarzysz człowieka - były przecież słonie bojowe. Trzeba powiedzieć, że słonie do dzisiaj ciężko pracują na rzecz człowieka (przy karczowaniu dżungli, przenoszeniu ciężarów). Są również wykorzystywane w turystyce. Stanowią jednak poważne zagrożenie dla ludzi tam mieszkających. Z uwagi na fakt, że mają coraz mniej miejsca do życia i jedzenia (poprzez nadmierną ekspansję człowieka) to wtargają na powierzchnie zajmowane przez ludzi, siejąc spustoszenie, niszcząc domostwa i uprawy. Warto tutaj zauważyć, że na Sri Lance jest mnóstwo bezpańskich psów. Generalnie, Lankijczycy nie trzymają w domach psów - jednak często dokarmiają te "niczyje" i są chętnie widziane przy domostwach, bo pełnią rolę ostrzegawczą - mianowicie szczekają kiedy wyczują słonia i ludzie mają szanse wcześniejszej ewakuacji. 
Wielu ludziom nie jest obcy los tych przepięknych zwierząt i organizowane są różnego rodzaju sierocińce, miejsca ostoi itp. dla słoni. Tutaj też można mieć dylematy moralne. W Tajlandii nie odniosłam zbyt dobrego wrażenia. Słonie były stłoczone w stosunkowo małym miejscu, przykuwane łańcuchami. Tutaj widziałam miejsce dla słoni, gdzie przebywały na wolności, powiedzmy dozorowanej. Miały mnóstwo miejsca, przy okazji pożywienia, były codziennie kąpane i wyprowadzane na kąpiel do rzeki. Z ich kupy pozyskiwany jest papier. Ej, nie ma co się krzywić - słoń jest roślinożercą. Zjada same przysmaki, z których potem wyrabia się papier i związane z tym ozdoby. 
Słonia lankijskiego miałam okazję oglądać jeszcze kilka razy. Na jeepowym safari - mieliśmy niebywałe szczęście, bo widzieliśmy ich całe rodziny, stada, a z 50 ! Piękny widok, w pewnym momencie przestaliśmy już liczyć...Malutkie, ogromne samce...a wszystko to w naturalnych warunkach. 
Jednak to co zapadnie mi w pamięć na zawsze to słoń na środku drogi.  
Tak! Tak jak u nas można zobaczyć no nie wiem, łosia? to tutaj jadąc autobusem, normalną drogą - kierowca stanął. Ci z na przeciwka też. Nikt za bardzo nie wiedział o co chodzi.. Miałam szczęście i siedziałam na początku autobusu. W pewnym momencie przez ulicę spokojnym, dostojnym krokiem przeszedł słoń. Tak po prostu. Postał chwilę, kierowcy wyłączyli długie światła. Popatrzył, popatrzył i ruszył do las. To piękne i zarazem smutne doświadczenie. Widać jak na dłoni, jak bardzo te wielkie zwierzęta mają ograniczone miejsce bytowania. Wszędzie wciska się ten najgorszy gatunek zwierząt - człowiek. 



2. Boso - inaczej nie wejdziesz!
Po większości świątyń buddyjskich chodzi się boso. Nawet nie tylko po pomieszczeniach gdzie znajdują się jakieś pomniki, tylko po całych kompleksach. Dla mnie to akurat prawdziwa przyjemność. Dla niektórych okazał się to nie lada problem. Prosta sprawa - albo boso albo wcale. Jak najbardziej szanuję.
Z ciekawostek - wszędzie są kamienne "wycieraczki" przy wejściach do świątyń, są przepięknie (bardzo często z ornamentami roślinnymi, ważnymi dla buddyzmu zwierzętami), zdobione z kamienia księżycowego (Moonstone). Uważa się, że zmywa on wszystkie nieczystości - więc wierni oczyszczają się przed wejściem do świątyń. 


 3. Sarkofag? Nieee to ajurwedyjska wanna! 

Kiedy stanęłam przed tym pomnikiem, byłam nieco skonfundowana (tym bardziej, że było ich kilka) Pusty grobowiec? Mała trumienka - nawet wygodna, myślę sobie, jest miejsce na głowę ;) Okazało się, że to wanna, w której przygotowywano do masażu ajurwedyjskiego. Człowieka namaszczano w niej tymi wszystkimi olejkami. Czyli można powiedzieć home spa w wersji antycznej. 
A propos masażu ajurwedyjskiego to miałam przyjemność z niego korzystać. Przewspaniałe uczucie. Rozpoczynał się lekką sauną (ja i sauna to nie jest dobry pomysł) ale naprawdę była delikatna i nie ma co się bać ;) Później miał miejsce masaż. Zaczynając od głowy wcierano w ciało olejki i uciskano, uciskano - można było odpłynąć totalnie. Na koniec znowu szybka sauna - ale o niższej temperaturze i jakiś ziołowy napar. Czułam się jak nowonarodzona. 


 4.  Fioletowy lotos to jeden z symboli Sri Lanki. W ogóle kwiaty są na każdym kroku. Zwłaszcza w świątyniach. Pachną niesamowicie. W tym okresie kiedy byłam nie kwitła plumeria, były tylko gołe drzewa. Można sobie wyobrazić jak to wygląda gdy wszystko jest jakby oprószone śniegiem.


 5. Szacunek. 
Uważam, że przed wyjazdem do danego państwa, gdzie obowiązuje inna kultura trzeba zapoznać się z pewnymi zasadami. Jedną z najważniejszych jest szacunek do religii. Często powtarza się, że nie można robić sobie zdjęć na tle Buddy, nie można wspinać się na jego pomniki, bo jest to po prostu bezczeszczenie kultu religijnego. Niestety zdarza się to dość często. Wyobraź sobie, że jedna z turystek postanowiła zrobić sobie słit focię i siadła Buddzie na kolana w jednej ze świątyń. Oczywiście podzieliła się tym zdjęciem w social mediach i wywołała burzę - przewodnik jej wycieczki został surowo ukarany.  Mam nadzieję, że ona też. Trzeba piętnować takie zachowania!

6. Maski - i dlaczego lankijczycy kochają kobry!

Szczerze mówiąc nie jestem szczególną fanką ani znawczynią masek. Nie kolekcjonuję ich, nie interesuję się tematem.
Podczas wyprawy mieliśmy możliwość zapoznać się z rodzajami masek lankijskich a także poznać różnego rodzaju drewna z których są tworzone. Jedne maski symbolizują przyjaźń, drugie mają zapewnić dobrobyt, zdrowie.
Najwięcej jednak było masek z wizerunkiem kobry. Okazało się, że kobra to symbol opieki - Protektora - często jej wizerunek widnieje na maskach i innych ozdobach lankijskich domostw. 



 7. Waluta -rupia lankijska jest jedną z najpiękniejszych walut jakie widziałam. Zamiast twarzy polityków, władców, itp. = na banknotach widnieją różne gatunki zwierząt. Przy tym jest bajecznie kolorowa.! 



8. Autobusy - ogromne wrażenie zrobiły na mnie autobusy. Są wyraźnie inspirowane indyjskimi, w środku są zabezpieczone metalowymi pałami. Co ciekawe, na Sri Lance nie ma jako takich przystanków. Autobus po prostu zwalnia lekko i wtedy można wyskoczyć albo wskoczyć do pojazdu. Tylnie siedzenia najczęściej są zarezerwowane dla młodzieży płci odmiennej, która nierzadko ma jedyną szansę (poza kinem) na publiczny kontakt ;) 



9. Ruch uliczny to fenomen. To naprawdę trzeba zobaczyć. Nie obowiązują żadne zasady (oprócz naczelnej, że ruch jest lewostronny. Z założenia.  W praktyce to wygląda tak, że każdy jedzie aby do przodu, trąbienie nie ustaje...ale jakimś dziwnym trafem w ogóle nie ma wypadków. Słuchajcie! no żadnego nie widziałam. To jest nieprawdopodobne!. 
A to trąbienie to ma większy sens! Wcale nie jest oznaką zniecierpliwienia tak jak u nas... po prostu kierowcy ostrzegają, że jedzie - w przypadku autobusu coś większego - więc trąbi, żeby inni zachowali się odpowiednio - czyli zjechali, ustąpili mu miejsca. 


10. Praca 

Sri Lanka jest biednym krajem. Bieda ma tu inny wymiar niż w naszym rozumieniu. Inne są też potrzeby mieszkańców. 
To co mi się niesamowicie podoba to odchodzenie od żebrania na rzecz pracy! Tak jak w Tajlandii - trudno sobie wyobrazić jakie mogą być "zawody" - a na przykład pilnowacz butów przed świątynią, asystent kierowcy, wszelkiej maści sprzedawcy - od owoców, warzyw po sztuczne kwiatki, po panów wciągaczy - którzy za drobną opłatą pomagają (wciągają) turystów na strome górki..., po karmicieli różnych zwierząt, no naprawdę mam wrażenie, że ogranicza ich tylko wyobraźnia. I to jest piękne! bo Ci ludzie, nie żebrzą, tylko pracują. Fakt, że trochę są natrętni czasami ale to ich być albo nie być. Ja to szanuję. I to bardzo. 
Lankijscy rybacy - to zdjęcie to tak naprawdę czysta komercja, ale czy komuś to przeszkadza? Osądźcie sami. W dawnych czasach, faktycznie w taki sposób poławiano ryby. Teraz ponoć czasem wczesnym rankiem albo późnym wieczorem można spotkać jeszcze prawdziwych rybaków ( choć wątpię). Ci Panowie których widać na zdjęciu to ...aktorzy. Wynajmują te pale od rybaków przez cały dzień odgrywają role "wędkarzy", pobierając opłaty od turystów za zdjęcie. Tym sposobem zarabiają
 i oni i faktyczni właściciele pali. Biznes się kręci. A czy to tak źle to według mnie nie - obie strony korzystają. I ludzie pracują. Dość powiedzieć, że jeden z Panów miał trisomię. 


 11. Zdrapki

Lankijczycy uwielbiają zdrapki, wszelkiego rodzaju loterie. Są dosłownie na każdym kroku! Grają wszyscy od dzieciaków, po stateczne matrony.


12. Arak  - ten krzyżówkowy alkohol to tu numer 1. Warto jeszcze powiedzieć, że alkoholu nie można tak po prostu kupić na Sri Lance. Nie znajdziesz go w sklepie spożywczym. Są specjalnie sklepiki, za żelazną kratą. Kupując alko masz wrażenie, że to jakby nielegalne.. ale tylko jakby. Niemniej ciekawe przeżycie.



13. Wróżby i przesądy.
Buddyzm, buddyzmem ale powróżyć nie zaszkodzi. Lankijczycy są bardzo przesądni. Wierzą
w horoskopy i wróżby na tyle mocno, że jeśli horoskop jest niekorzystny to zaniechają danej pracy. 
Każdego dnia, nasz kierowca (wyborny!) odpalał kadzidełka na autobusie, żeby podróż była bezpieczna. Można wierzyć albo nie wierzyć ale pewnego dnia - Pan, który zbierał toddy (sok z palmy kokosowej) - widzicie go patrząc na te liny rozpostarte pomiędzy palmami - zazwyczaj śmigał po nich....tego dnia bardzo, bardzo źle mu szło.. w końcu odpuścił sobie. W tym samym dniu, koleżanka i kolega stracili okulary podczas silnych fal na oceanie. Kogoś dotkliwie ugryzła mrówka a na samo zwieńczenie felernego dnia ja wyrżnęłam jak długa i starłam sobie kolano.. Na pewno był zły horoskop. Bankowo!



14. To nie jest pranie!

Dla większości to nie będzie ciekawostka...ale słysząc jednego pana, który zadał pytanie - po co fotografujesz pranie to spieszę donieść, że to nie pranie... to modlitwy :) bardzo popularne w Indiach czy Tybecie. 


15. Kruki!

Powiedzmy sobie szczerze, jadąc na Cejlon nie spodziewałam się, że na plaży albo nad basenem będą towarzyszyć mi czarne kruczyska. Spodziewałam się bardziej egzotycznych ptaków hehe. Głośne i bezczelne - tak jak  nas. 




24 komentarze:

  1. Podoba mi się Twoje podejście i szacunek okazywany zwiedzanemu krajowi i jego mieszkańcom. Szkoda, ze nie jest to aż tak popularne zachowanie jak powinno być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu. Tak, dla mnie to bardzo ważne. Wiem niestety, że różnie z tym bywa. Wierzę jednak, w to, żeby samemu być zmianą jaką się chce oglądać. Staram się to wdrażać w życie.

      Usuń
  2. O rany ile fajnych ciekawostek... przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko, miło mi, że do mnie zajrzałaś. Częstuję się wirtualnie (niestety) filiżanką wybornej lankijskiej herbaty ;)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Waluta faktycznie bardzo kolorowa, ale najbardziej chyba zaskoczyłaś mnie podejściem do słoni i psów oraz pracowitością mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczne były te pieniążki (ale trudne to przeliczenia, bo tam się operuje w jakiś szalonych tysiącach - zresztą ja w ogóle cienka jestem w waluty - od zawsze ;) Oj tak, pracowitość ludzi też mnie bardzo ujęła :)

      Usuń
  5. przywiozłaś ze sobą wiele pięknych wspomnień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Mam nadzieję, że zostaną na zawsze :)

      Usuń
  6. Fajny wpis, ciekawostki i zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekny kraj i bardzo kolorowy, mialam znajoma ze Sri Lanki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę :) świat jest jednocześnie ogromny i malusi! Super!

      Usuń
  8. O tak, takie pieniążki ptaszkowe powinny być i u nas :) Przepiękne kwiaty lotosu no i zazdroszczę masażu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOO tak! zdecydowanie bardziej by cieszyły :) masaż był boski:))

      Usuń
  9. Bardzo podoba mi się tomiejsce, ale pewnie wyjazd sporo koszutje!

    Serdecznie pozdrawiam was wszystkich i zapraszam do odwiedzenia mojej strony Biżuteria-artystyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Kosztowny...hmm to pojęcie względne...ale tak oszczędzałam na niego cały rok :)

      Usuń
  10. Sri Lanka jest boska <3 Ale na niej jeszcze nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie powiedziałabym, że to wanna ;) a do chodzenia boso...chyba mogłabym się przyzwyczaić

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy bardzo ciężko jest zorganizować taki wyjazd na własną rękę?

    OdpowiedzUsuń
  13. wow ale to niesamowite! w życiu bym nie powiedziała, że właśnie to pranie to są modlitwy... niesamowite to jest! a ruch na drodze był identyczny w Kenii, tam na drodze dzieje się co chce, a ja miałam masę kmin, że zaraz w coś walniemy, ale nie, daliśmy radę ;D
    podoba mi się podejście do kultury danego kraju to jest mega ważne, żeby ogarnąc jaka kultura, jakie zwyczaje obowiązują, a nmie żeby włazić ze sowimi buciorami i mieć wszystko gdzieś. mega props!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas.

Copyright © 2014 FantasMałgorie , Blogger