2/09/2019

Smaki Sri Lanki

Przygodę zaczynamy od wody z kokosa - uwielbiam! To najlepszy pod słońcem izotonik. Doskonale nawadnia i nieodmiennie powoduje u mnie wieeelkiego banana na twarzy. Poza tym obserwacja jak lokalsi sprawnie machają maczetą jest ogromnym przeżyciem. Po wypiciu wody, od razu dostajemy wystruganą z łupiny "łyżeczkę" i skrobiemy sobie miąższ na zdrowie:) czysta rozkosz!

Smaki Sri Lanki to przede wszystkim przyprawy...kumin, kardamon, kurkuma, chili, liście curry, cynamon.. sprawiają, że potrawy nabierają niesamowitego aromatu i smaku.
Dominuje tutaj królestwo dhali i curry - z czym tylko sobie zamarzycie. Ja wybierałam potrawy bez mięsa....zachwycałam się fantastycznym curry z chlebowcem, z bakłażanem...cudownym sambalem, genialnymi rotti.. Falafele akurat średnie ;)
Tam jest po prostu raj dla wegetarianina - warzywa są piękne, duże, dorodne aż oczy jedzą :)


Niezapomnianą przygodą kulinarną (i nie tylko) była wizyta w tradycyjnej lankijskiej wiosce. 
Poczęstunek zaczął się od odkażenia ;) hehee - zostaliśmy poczęstowani arakiem (w łupince kokosa, którego wcześniej zjedliśmy) 



Potraw było o wiele więcej, po prostu nie miałam głowy, żeby potem robić zdjęcia hehe..
Te chrupki to papadamki - no wielbię po prostu. Jadłam codziennie.


Tradycyjnie, jedzenie dostaliśmy na liściu palmowym (czyż to nie fantastyczny sposób, żeby nie zmywać ;) no i ekhm, ekhm eko przecież). Cudowną, fantastyczną przygodą było dla mnie jedzenie palcami. Tak, tak wiem bakterie itp. - no jakoś nic mi się nie stało. Dla opornych były normalne sztućce ale uważam, że w życiu trzeba wszystkiego spróbować. I było genialnie:) 


Oczywiście pierwszy raz zupełnie mi nie szło ;) Poprawnie, trzeba ugniatać wszystko razem w małe kulki i wkładać do buzi tylko trzema palcami a nie całą ręką :) ale ile zabawy było, to moje!


Miałam też okazje spróbować tradycyjne lankijskie ciasteczko - w wersji na słono, z liśćmi curry - smakuje bardzo podobnie jak nasze chrupki do smażenia - kratki. Nie zostałam fanką.



A widzieliście jak wygląda świeżo zerwana gałka muszkatołowa? a tak:



Pierwszy raz w życiu jadłam również rambutany :) coś jak liczi, tylko większe :)


Absolutną nowością było dla mnie skosztowanie owocu Czerymoja - inaczej Anony. Śmieszne, bo większości ludzi kojarzy się on z czymś obrzydliwym. Porównywano go do upieczonego mózgu, spleśniałych wnętrzności, itp. 



A to jeden z najsmaczniejszych owoców świata! Dla mnie to jakby połączenie daktyli i bananów. Innym natomiast smak kojarzył się z budyniem waniliowym! W każdym razie warto odrzucić stereotypowe myślenie i poznawać nowe smaki, bo mogą nam umknąć nie lada smakołyki. 


Oczywiście jadłam o wiele, wiele więcej ale kto by tam pamiętał o robieniu zdjęć.

Koniecznie muszę też wspomnieć o herbacie, którą piłam podczas wizyty na jednej z plantacji herbat. Albo nie, to będzie oddzielny temat...bo nawet nie wiecie (ja też nie wiedziałam) jak rozpoznać dobrą herbatę, jak wygląda kwiat herbaty i czym ten biznes jest podszyty.


14 komentarzy:

  1. Lubię oglądać zdjęcia podróży, przenoszą mnie w kraj, w którym ktoś był :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko wygląda bardzo pysznie, prosto ale tak, że aż ślinka cieknie

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie spróbowałbym tego wszystkiego tam na miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja poproszę o ten wpis o herbacie - jestem baaardzo ciekawa:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ kusząco i pysznie wszystko wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosko to wszystko się prezentuje, jadłabym!! A kokos na pewno wyborny prosto od nich. I jakie zero waste :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile dobroci. Sri Lanka jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  8. No spróbowałabym co nieco

    OdpowiedzUsuń
  9. Pyszności lubię nowe smaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech chciałoby się tam pojechać :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie też marzy się podróż na Sri Lankę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas.

Copyright © 2014 FantasMałgorie , Blogger