2/07/2021

Orient extra - Turcja

Rozkład jazdy

1. Przylot do Antalya.
2. Pamukkale - Hierapolis. Pamukkale - zwane Bawełnianą Twierdzą - mnie osobiście zachwyciło. Niesamowite ukształtowanie terenu. Kaskady wyrzeźbionych skał wapiennych tworzących baseny. Niestety w większości puste. Minus - tłok ale w sumie zdążyłam się przyzwyczaić, że podczas wizyt w atrakcjach turystycznych jest dużo ludzi. Wystarczy odejść nieco dalej, żeby móc już bardziej indywidualnie cieszyć się chwilą. 



Mury mówią.
Zwiedzanie ruin Hierapolis. Należę do ludzi, których kręcą takie widoki. żywa historia. 

3. EFEZ – SELCUK – PERGAMON

Nie wiem jak to się mogło stać, ale byłam święcie przekonana, że Efez leży w Grecji. 
Od największej biblioteki, która miała tajemne połączenie z burdelem, poprzez ...wychodki starożytnych możnowładców. W Turcji przykładano wielką uwagę do higieny osobistej. Łaźnie tureckie, toalety są zachowane w bardzo dobrej formie.







Przejazd do SELCUK, zwiedzanie domu, obecnie przekształconego w kaplicę. Według wierzeń, właśnie tam ostatnie lata życia spędziła Matka Boska. To wprawdzie nie moje klimaty i do środka nie wchodziłam ale obejrzałam z zewnątrz ścianę pełną karteczek. Okazuje się, że to życzenia wiernych. Ludzie piszą swoje troski i życzenia i tak wpinają, wpinają wierząc zapewne, że się spełnią. Akurat widziałam jak panowie ściągali grabiami i wyrzucali ;) Okolica była strzeżona przez żołnierzy z karabinami. Smutne. 






Dalej jedziemy do Pergamonu, jednego z najsławniejszych miast starożytnego świata, które było ważnym ośrodkiem kultury, handlu i medycyny w rejonie Morza Śródziemnego. Zwiedzanie imponujących ruin starożytnego miasta: Akropol i Asklepiejon. Fajnie, bo wjechaliśmy kolejką na górę.


4. Troja.
Jak Troja to koń trojański. Oczywista oczywistość - czyli replika repliki replik - ale i tak cieszy oko :) Oczywiście, że wlazłam do środka. Niestety nie można było się ewakuować jak Brad Pitt ogonem ale i tak była frajda być w środku. Troja to także świetnie zachowane ruiny miasta, gdzie wciąż pracują archeolodzy. 


Następnie przeprawa promowa przez cieśninę Dardanele. Przejazd przez Trację, czyli europejską część Turcji do STAMBUŁU.


5. Stambuł.

Unikatowe miasto na styku kultur europejskiej i azjatyckiej. Błękitny meczet, Haga Sophia. Niestety padła mi bateria i niewiele mam zdjęć. Pech nad pechami.









Nocą miasto nie śpi i my też nie.



Stambuł jest bardzo hałaśliwy, nieprzewidywalny. Ale pieczone kasztany pysia!



Rano, rejs statkiem po cieśninie Bosfor. Jest to najlepszy sposób na relaks i poznanie wybrzeża. Cieśnina łączy Wschód z Zachodem, do dziś ma znaczenie strategiczne, a w przeszłości była jedną z najważniejszych dróg morskich na świecie. Przyznam, że to niezwykłe doświadczenie, świadomość, że jest się w krainie o której uczyłam się na geografii.







6. Ankara. Hmm w zasadzie niewiele mam do powiedzenia. Bo stolicę Turcji zwiedziliśmy naprawdę przelotem. Była po prostu na trasie. Zwiedziliśmy mauzoleum Ataturka - ojca wszystkich Turków, którego podobizny są na każdym kroku. Jedno co zapamiętałam to godzinę śmierci tego super bohatera. Swoją drogą, był to bardzo postępowy Pan, któremu serce biło zdecydowanie po europejskiej stronie - widać, że był zachwycony kulturą i ówczesną modą. Taki wiecie, turecki Bodo :)

7 i 8 Kapadocja.
Magiczna kraina z iście księżycowym krajobrazem. Najróżniejsze skalne formacje. Można doszukiwać się postaci ludzi, zwierząt, stworów. Wszystkiego, co podpowiada wyobraźnia. 








Wewnątrz skał, wciąż żyją ludzie. Mają nawet prąd doprowadzony. Suszy się pranie i w ogóle. I ta flaga. Turcy wprost uwielbiają swoją flagę.


Magia po prostu.


9. DZIEŃ. KONYA 
Przejazd do KONYI, jednej z najbardziej religijnych i konserwatywnych miejscowości w Turcji, gdzie powstał zakon tańczących derwiszów. Charakterystyczną cechą członków zakonu jest umiejętność medytacji w ruchu. Zwiedzanie muzeum Mevlany – założyciela zakonu. Nie podobało mi się. Typowe naciąganie turystów. Sam pokaz derwiszów też taki średni. Zero klimatu. 


Jedną z ciekawszych rzeczy była fontanna, która symbolizuje fazy życia od narodzin (górna miska) do śmierci. 


I coś, czego nie lubię i nie potrafię zrozumieć w świecie arabskim. Piękny, turkusowy meczet. W środku imponujące zabytki, freski. Przepiękne ornamenty. Pełno turystów oraz wiernych... No właśnie wiernych, bo wierne modlą się koło kibla na zewnątrz. 




Jedźmy stąd.


Jezioro TUZ

Trzecia obok Pamukkale, Kapadocji atrakcja, która skradła moje serce. 
Niemal całkowicie zasolone jezioro. Super doświadczenie tak sobie chodzić i siedzieć na środku jeziora. 
Próbowałam. Faktycznie słone :)




10-12 Antalya

Tu już włóczęgostwo i relaks na własną rękę :)






Trochę śmiesznie, bo na lotnisku widać było kto siedział na plaży a kto nie :) no i 80% była ubrana w "oryginalne podróbki" znanych firm. Ja byłam jeden dzień na plaży. Wystarczyło. Za dużo suwerena. 
W Turcji każdy znajdzie coś dla siebie. Jednak jeśli jesteś typem plażowicza to ta wycieczka jest mocno intensywna. 

2 komentarze:

Dziękuję za Twój czas.

Copyright © 2014 FantasMałgorie , Blogger