Od zawsze, zawsze, czyli od czasów prowadzenia bloga chciałam mieć tusz Tarte. Pewnie dlatego, że nie można go tak łatwo kupić w Polsce. Plus filozofia marki bardzo mi odpowiada.
Kiedy Agata Smaruje podbijała Nowy Jork poprosiłam o spełnienie jednego z moich największych (takich hot, hot, hot) marzeń.
Tym sposobem trafił do mnie ON -- wyśniony i wymarzony i sprowadził na ziemię szybciej niż Boeing.
4 w jednym czyli pogrubienie, wydłużenie, podkręcenie i odżywienie (i jeszcze kankana zatańczy na oku;)
Stylizowane opakowanie a la skórzane sny z 50 twarzy Gryea przyciąga oko ale jest też wygodne.
Najzwyklejsza szczoteczka bardzo mnie ucieszyła, bo właśnie takie lubię najbardziej. Przeczołgałam swoje rzęsy przez setki szczoteczek nieraz bardziej przypominających te do wc niż do oka i wiem, że to optymalny rozmiar i kształt dla mnie.
Warto wspomnieć, że Tarte koncentruje się na byciu bardziej eko, stąd tusz jest wegański, bezzapachowy oraz pozbawiony konserwantów.
Już od pierwszego użycia zaskoczyła mnie sucha formuła tuszu.
Tak prezentował się tuż po otwarciu. Dobrze to i źle. Dobrze, bo od razu śmiało można było malować rzęsy, bez obawy o odbitki itp. Źle bo konieczne było nałożenie minimum trzech warstw, żeby cokolwiek było widać. Ja tego nie lubię. Wolę raz, ewentualnie dwa "machy". Trzy to za dużo. Naprawdę nie mam na to czasu rano przed pracą.
Moim zdaniem, tusz jest mocno przeciętny i wcale nie trzeba do niego wzdychać nocami i dniami.
Jest taki ...codzienny.
Efekt nie powala.
Dodatkowo na minus, jak możecie zobaczyć kruszy się obsypuje w ciągu dnia!
Sorry za zdjęcia bez obróbki i photoshopa ale po prostu tak jest. Poniżej wariant z 3 warstwami.
Zgodnie z obietnicami tusz mnie nie uczula. Nie skleja rzęś (jak ma skleić jak jest suchy!).
Cieszę się bardzo, że mogę go używać bo wiem już, że moje pragnienie Tarte znacząco osłabło.
Miałyście może ten tusz? Co sądzicie o efekcie?

A ja szczerze mówiąc nawet o tym tuszu nie słyszałam :D Ale wygląda na to że nic nie tracę :P
OdpowiedzUsuńMnie od dawien dawna marka bardzo fascynowała. Rzeczywistość odrobinę rozczarowała, ale cieszę się bardzo, że mogłam się przekonać na tym na własnej skórze, tudzież oku :)
UsuńNie wzdychałam do niego, ba, nawet go nie widziałam na oczy. Szczerze mówiąc, wygląda słabo :D
OdpowiedzUsuńSłabo też mi się go nosi, głównie dlatego, że te kruszące się drobinki osiadają mi na okularach. Jest to mocno wkurzające :/
UsuńNie znam i nie wzdycham
OdpowiedzUsuń:) Na pewno masz inne obiekty pragnień ;)
Usuńchyba nie jest zbyt fortunny. Czasami te kultowe tusze są dużo gorsze niż tańsze - ja mam problem ze słynnym Benefit They're Real - taki okrzyczany a dla mnie bubel
OdpowiedzUsuńDokładnie! Ja miałam podobną przygodę z tuszem Hypnose Lancome.. Totalna porażka w moim przypadku.
UsuńOoo ja też wolę raz albo dwa machy ;D
OdpowiedzUsuńA daj spokój, kto ma do tego głowę. Zwłaszcza o poranku ;)
UsuńWidzę, że efekt jest bardzo delikatny.
OdpowiedzUsuńDelikatnie mówiąc :)
UsuńTeż nie lubię się bawić w nakładanie kolejnych warstw, do tego to kruszenie, do bani z takim tuszem. Za to kolor oka niesamowity! :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie umiem odpowiedzieć na pytanie jaki mam kolor oczu :) trochę szary, trochę zielony, trochę brudny, trochę czasem niebieski jak jestem chora. I weź tu dobierz cienie do tęczówki hahhahaha :)
UsuńNo nie, Dorotka, nie kupił mnie ten tusz. Wolę swojego, starego, dobrego Max Factora
Z tart tusz mnie nie porwal ale mam chrapke na korektor ;D
OdpowiedzUsuńJa przed zakupem musiałabym zobaczyć, czy nie jest za ciężki, bo nie potrzebuję aż tak się kamuflować :)
Usuńtuszu tej marki nie miałam, ale posiadam paletę Showstoppers i jestem w niej szalenie zakochana :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, uroku nie można im odmówić :)
UsuńSzczerze? Pierwszy raz słyszę o tej marce. Efekt na rzęsach w sumie nie jest taki zły, ale kruszenia bym nie przebolała.
OdpowiedzUsuńKruszenie to było tą kropką nad i, która zadecydowała o dyskwalifikacji.
Usuńefekt na prawdę przeciętny i nie powalający... może korektory mają dobre (choć sama nie testowałam) to tusz no niestety...
OdpowiedzUsuńSłynny Shape Tape Contour Concealer, to super sprawa do sesji bo do noszenia na co dzień odpada. No chyba, że ktoś lubi się tak "zaklajstrować" ;)
UsuńWłaśnie wydawał mi się dość ciężki - choć sama też nie testowałam.
UsuńNo patrz, a Agata taka zadowolona! Może jakiś felerny Ci się trafił?
OdpowiedzUsuńTo możliwe, jak dziwimy się z Agatą, bo przecież są sprzedawane w dodatkowych kartonikach.. ale jak wiesz różne są sposoby ;)
UsuńNajgorsze jest osypywania w ciągu dnia :( U mnie od razu pełna dyskwalifikacja, bo nie dość że mam problemy ze łzawieniem, to jak jeszcze wpadają drobinki maskary robi się mało ciekawie :/
OdpowiedzUsuńOtóż to. Tego darować nie mogę, bo mnie z kolei denerwują masakrycznie jak osiadają na szkłach..i muszę coraz biegać i myć a to wcale nie takie proste. Pewnie sama wiesz ;)Szczęście, że nie piekły oczy to na pewno na plus :)
UsuńWlazłam i byłam przekonana, że będzie wow, a tu jest średnio... wstyd się przyznać, ale ja o tarte słyszę może od 2 lat i w sumie zawsze zwracałam uwagę tylko na cienie :D
OdpowiedzUsuńMnie też się cienie bardzo podobały ale słyszałam na tyle sceptyczne wypowiedzi, że odpuszczam :)
UsuńTo BARDZO dziwne. Zupełnie jakbyś miała inny tusz od mojego. Może faktycznie jakiś wyschnięty Ci dałam? nie sprawdzałam ich w sklepie (no i nie odkręcałam po zakupie Twojej sztuki, żeby Ci go nie wysuszać...), ale jak wiemy, inni robią inaczej. Szkoda, że w Gdyni nie dałam Ci mojego egzemplarza do wypróbowania, bardzo jestem ciekawa, czy miałabyś tak samo beznadziejne wrażenia. Ale w sumie dziwne, jakby był macany, bo przecież one sprzedawane w kartonikach i nie wiem, czy przypadkiem tester nie był wystawiony, już nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńTo nic, ja się w sumie nawet cieszę, bo jedno wielkie chciejstwo mi przeszło. Bo wiesz jakby mnie tusz zachwycił to bym eksplorowała dalej a tak finito ; 0 Tym bardziej, jak pamiętam że cienie...ta przepięknej urody tartaletka niekoniecznie zaskarbiła Twoje serduszko. Korektor Hexx mówi, że ciężki.. W każdym razie jestem Ci bardzo, bardzo, bardzo wdzięczna za możliwość osobistego przekonania się na własnej ..rzęsie :)
UsuńJa czaje się na paletkę marki Tarte ;) a tusz także bym z chęcią przygarnęła ;)
OdpowiedzUsuńObserwujemy? zacznij i daj znać u mnie ;)
www.jagglam.blogspot.com
Nie zaprzeczam,że Tarte wyzwala pragnienia :0
UsuńEfekt nie powala ;)
OdpowiedzUsuńTo ja wolę swojego lancoma i loreala so'couture :DDDD
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tuszach Tarte, może właśnie dlatego, że są słabe :P Ich cienie mi się marzą :D
OdpowiedzUsuńŚredniak :(
OdpowiedzUsuń