9/20/2015

Kalimera Kreta


Kalimera - dzień dobry przed południem - Kalispera - po południu 

Dwa tygodnie spędziłam w Grecji a dokładniej na Krecie...a jeszcze dokładniej w nieco chaotycznym miasteczku Kissamos.
Dzisiaj zapraszam do spojrzenia na tę część świata moim okiem ..

 Tuż po wylądowaniu uderza dość duża wilgotność, która sprawia, że mamy możliwość poczuć się jak w tropikach.. Porównując do niedalekiej Chorwacji to duża różnica. Gorąco i wilgotno sprawia, że dni plażowania są po prostu koniecznością. Czas mija leniwie, przecieka przez palce ...tak mi tego było trzeba!


Miejska plaża Falasarna jest piaszczysta ale jest dużo kamieni.. Za 3 euro możemy spędzać cały dzień na leżakach a dodatkowo zamawiać coś do picia ;)


 Bez butów do pływania byłoby ciężko..


Góry i morze to jest duet dla mnie po prostu idealny. Godzinami patrzyłam w morze i słuchałam odgłosów morza. Totalny relaks. Po małym sztormie, który miał miejsce koło 10 września, obserwować można było lekkie załamanie pogody i znak, że zaczęła się jesień..Temperatura spadła o kilka stopni, a ryby gryzły jak szalone. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim zjawiskiem. Rybki około 8 cm kąsały gdzie popadły. Nie było to szczególnie bolesne, ale umówmy się, że przyjemne też nie.
Dwa tygodnie to dość długo, więc okraszone były oczywiście wycieczkami.. Santorini, Elafonisi, Balos, Gramvousa oraz Chania były na moim szlaku.
Popełniłam błąd wybierając jako pierwsze Santorini - było około 51 stopni C, co było okropnie męczące. Druga połowa września to zdecydowanie lepszy wybór..

 Niemniej Santorini to miejsce jak z bajki...Charakterystyczne widoki, które automatycznie kojarzą się z Grecją...Biel i błękit...plus przepiękna bugenvilla w każdym zakątku..

 Angelina Jolie z Bradem mają w okolicy posiadłość, bo ponoć mieli się pobrać właśnie w Santorini ale jednak zrezygnowali ale willa została (widać ją z drogi a w zasadzie czarny płot okalający posiadłość).


Santorini to przede wszystkim hordy turystów. Nadaremno szukać odrobiny przestrzeni dla siebie. Co mi się bardzo podobało to pojemniki z darmową karmą dla zwierząt.. pierwszy raz coś takiego widziałam.. Co oczywiście nie przeszkadza obładowanym prowiantem turystom dokarmiać zwierzaki.


Nie wiem czy można odpocząć w Santorini ale napawać się widokami na pewno ;)





 Mieliśmy też możliwość odwiedzić najstarsze na świecie drzewo oliwkowe w Olive Tree Museum of Vouves...Wprost niewiarygodne, że to mające ponad 4 tysiące lat drzewo wciąż owocuje! W ogóle oliwki w Grecji są wszędzie. Nawet najmniejszy krzaczek przy ulicy owocuje. Najbardziej pożądane są oliwki czarne...suszone z solą morską smakują wybornie!

 Chania - drugie co do wielkości miasto na Krecie jest prześliczna. Urokliwe, wąskie uliczki, specyficzny klimat na pewno przypadnie do gustu. Wiele osób porównuje ją do Wenecji jednak mnie zdecydowanie bardziej podobało się właśnie tutaj..


 Chania żyje nocą, żałuję bo padł mi aparat :(


Kolejna wycieczka to Gramvousa i Balos ..
Prawdziwe rajskie wyspy


 Szczególnie Balos przypomina Karaiby


Nie mam żadnych zdjęć z Elafonisi - przyznam, że tak osławiona plaża nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia i nie rozumiem zachwytów na jej cześć. Zdecydowanie bardziej podobała mi się Balos.
Ale ja i tak preferuję te bardziej "dzikie" i naturalne plaże jak ta kamienista zaledwie minutę od hotelu..


Muszę przyznać, że nie zachwyciłam się kuchnią kreteńską.Oprócz wspomnianych suszonych oliwek, przepysznych owoców i słodyczy jedzenie po prostu mi nie smakowało, gdyż absolutnie wszystko było skąpane w oliwie (za którą osobiście nie przepadam).
Niekoniecznie smakowały mi też wina - te wytrawne były za kwaśne a słodkie za słodkie. Natomiast sam winogron był przesmaczny.

2 komentarze:

  1. Kreta to moja ulubiona wakacyjna destynacja :), w tym roku byłam czwarty raz... i na pewno nie ostatni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne to zdjęcie z Santorini - z białymi budynkami, na stromych zboczach.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój czas.

Copyright © 2014 FantasMałgorie , Blogger